Dive Deep into Creativity: Discover, Share, Inspire
I’m back!
Prom Queen
So there isn’t much in this episode. I love the Furt content, I love Rachel/Mercedes/Kurt/Santana competing, and I do love Sue in this as well as seeing what Will does for her at the funeral, despite their pretty terrible relationship.
So, as usual, I’m just going to change a few things around. I’ll be going by character arc this time.
Sue
Instead of her conspiring against the glee club most of the episode (IE getting their plane rerouted with Terri) Jean’s death just stops her energy for her anti-glee club ways. Kurt and Finn still take the lead in getting the glee club to help with the funeral.
In the end, Sue pays for the cost of the trip entirely, and thanks them (Specifically Furt & Will) for helping her despite the fact that she’s done horrible things and tried to stop their club.
This will result in the build-up of S3.
Finn v Jesse (aka Jesse v Glee Club)
Jesse’s comments, along with the fact no one (even Rachel, who is still considering her feelings for him) trusts him, get to Finn and the glee club. After Mercedes, Santana and Kurt put on their same, great performances and yet Jesse only compliments Rachel (and everyone else is there watching) they decide, as a club, to get him out-that none of what Jesse has to offer in advice will work for them.
Mr. Schue, who has finally come to terms (seeing how hurt and angered the whole glee club is with his favoritism) agrees, and sends Jesse away, despite Rachel’s conflicted feelings.
He decides, right then, that not only are there to be no more sole-singer solos, but “duets” will be broken down so at least two couples (and not necessarily romantic couples either) can perform them, along with a group number that will try to feature everyone, and save duets and solo competitions for the glee club’s own personal competitions.
They all (with a little bit of convincing to Rachel) agree.
End of Fuinn
A day after the funeral, Finn is considering Sue’s (spoken by Will) speech. When he and Quinn meet for a date, and they spend time just eating dinner quietly, he comes to the realization that the spark is gone, and that though he loves the idea of Quinn, he doesn’t love her the way she deserves or should.
Quinn, who has been playing her prom queen moment again and again, realizes she needs to be herself for awhile: without the attachment of a boyfriend or idealizing the idea of romantic love and popularity.
Their growth throughout the season (year) lead them to amicably breaking it off, realizing that their history, their personalities, and their wants are leading them to different things. It’s finally a end to a relationship that isn’t messy, isn’t by cheating, and is just two people who realize it’s best to end it now rather than risk pain later.
First chilly day | part 7
🌻 whoops, did not mean for the next update to take so long but here we are! raph and donnie are fearing for their lives!! I also decided to play around a bit with the colors and stuff this time.
First | Previous | Next
episodes that i think every tv show should have:
timeloop
whodunit
musical
beach trip
random genre change (especially if it's to a noir detective thing)
one where they get randomly meta and fourth wall breaky but then never acknowledge it again
one where something happened but we as the audience don't actually get to see how it happened and only see it through the unreliable narrated flashbacks as recollected by the characters
Moja opinia o The Owl House S2E2:
Uwaga, Spoilery!
To był odcinek o Blight'ach! Yeay!
Ojciec Amity jako "największy twórca Abominacji" a Amity jako Najlepszy Uczeń na tej ścieżce? Wow. Mam złe doświadczenie z dzieciakami, które w szkole uczą się tego, czym zajmują się ich rodzice XD Mój szacunek dla Amity właśnie urósł.
I uwielbiam tę dynamikę, że żona pociąga za wszystkie sznurki, a mąż nie ma praktycznie nic do powiedzenia. To jest toksyczne i złe, ale jak na toksyczną relację złoczyńców, jest perfekcyjne. (i pozwala mi nie czuć się aż tak winną, że go całkiem lubię)
Um... Lilith i Eda! Ich rywalizacja jest cudowna! Lilith radząca sobie tak dobrze z magią, a Eda wysadzająca wszystko czego się dotknie bo jej zwyczajne metody nie działają. I że cały dom mógłby zostać rozsadzony, a Eda nie przyznałaby się do błędu, ale kiedy King oberwał to od razu zmieniła zdanie. Widać jej priorytety.
A, no i więcej Lilith i Hoody'ego <3 Więcej Lilith i Hoody'ego to zawsze lepiej. Z tego co pamiętam następny odcinek to ma być wycieczka Lilith, Luz i Hoody'ego, czyli top 5 odcinków tego sezonu. Po tym ile ich dostaliśmy w pierwszym i drugim? Nie mogę się doczekać.
Co dalej? Em... było Lumity, słodkie jak zwykle. I byli bliźniacy! Oh, jak ja uwielbiam, kiedy bliźniaki pomagają i jednocześnie robią sobie żarty z Amity.
Jeśli chodzi o Amity, to moje dziecko i planuję ją ją adoptować, zasługuje na odrobinę szczęścia. Zaproponowałabym ucieczkę do Edy, Lilith i Luz, ale one mają teraz mały problem z pieniędzmi, więc chyba na razie lepiej nie. Cieszę się, że w końcu udało jej się postawić rodzicom, zwłaszcza twarzą w twarz. I jeszcze bardziej cieszę się, że zrobiła to dla Luz.
Reakcja Gusa na Luz wpadającą e kłopoty jest idealnie na miejscu. I naprawdę kocham, że mimo iż zadawanie się z nią i z Amity tak trochę skończyło się tym, że zostali wyrzuceni ze szkoły, oni wciąż pobiegli pomóc kiedy tylko dowiedzieli się, że wpakowała się w jakieś bagno. I kocham jak bardzo tatowie (?) Willow starający się jej pomóc i ją uczyć kiedy została wyrzucona <3 To naprawdę pokazuje jak się o nią martwią. (no i był mały smaczek do Amphibi. mam przez to teorie)
To, że dyrektor naprawdę nie chciał wyrzucać Luz i reszty, i że naprawdę za nimi tęsknił jest słodkie. I urocze. I to uwielbiam. Kocham jak dostajemy ten montaż jakieś dwie minuty, po tym jak mama Amity wymieniła wszystkie katastrofy, które grupa sprowadziła na szkołę podczas ostatnich kilku tygodni. Uwielbiam to.
A, no i końcówka! Ofelia nie wydaje się być największym fanem ludzi Imperatora... Jasne, jest przestraszona, co jest zrozumiałe, ale wydawało mi się, że to cos więcej. A może po prostu za dużo w tym czytam... Tak czy siak, Luz i ekipa lepiej szybko ogarną te glify, bo zapowiadają się kłopoty...
To chyba już wszystko. Jak zwykle dużo chaosu. Mam nadzieje, że chociaż dobrze się czytało.
Niedawno czytałam jeszcze raz początek mangi (nazywając to 'researchem' do Time Travel FF) i zauważyłam, że Romance Down Arc przypomina miniaturkę świata One Piece.
Luffy przedstawia się jako pirat, po czym pokonuje Alvidę, innego pirata, która zniewoliła Coby'ego, nowego przyjaciela naszego protagonisty. Na najbardziej bazowym poziomie to fabuła połowy arków One Piece w pigułce. Na dodatek widzimy, że nie wszyscy piraci są dobrzy. Shanks i jego załoga w pierwszym rozdziale, no i Luffy w całym arku mogą reprezentować "dobrych" piratów, podczas gdy Alwida reprezentuje tych "złych".
Na samej wyspie widzimy skutki działania 'propagandy', kiedy Zoro jest postrachem wszystkich, zarówno piratów jak i cywili, mimo, iż okazuje się, że nie jest taki zły i co najwyżej można go zakwalifikować jako "jerk with the heart of gold". To bardzo mi przypomina jak postrzegani są Piraci Słomkowego Kapelusza i Luffy w New World Era przez resztę świata VS jak naprawdę się zachowują.
Marynarka stacjonująca na wyspie, a zwłaszcza oficer dowodzący, przeraża mieszkańców. Morgan wykorzystuje nabytą władzę by karmić swoje własne ego i jest tyranem dla mieszkańców. Jest jednak równie okrutny dla własnych podwładnych, którzy okazują się być dobrymi ludźmi, kiedy tylko tyran zostaje obalony. Podobny problem pokazuje się w skali świata kiedy wiele 'dobrych' czy sprawiedliwych żołnierzy, jak Coby, Smoker, Tashigi czy Issho, jest podporządkowanych skorumpowanym lub po prostu niemoralnym dowódcom, jak Akainu czy same Niebiańskie Smoki.
A mówiąc o Niebiańskich Smokach... Helmeppo to rozpieszczony syn Morgana, który używa władzy swojego ojca, czegoś na co sam nie zapracował, żeby robić cokolwiek zechce zarówno z żołnierzami jak i mieszkańcami. Ma prawie że nie ograniczoną władzę tylko przez to czyim jest synem i uważa, że tylko z tego faktu ona mu się należy. Nawet jego charakter jest bardzo podobny do większości szlachciców w tym świecie.
Na koniec mamy małą grupkę cywili (i marynarki) którzy nie wierzą w to co jest im powiedziane, dzięki temu, że osoba uznana za "tego złego" już ich uratowała. To tyczy się zarówno *what's-her-name* i jej matki, jak i mieszkańców wysp jak Drum, Alabasta czy Wyspa Ryboludzi.
Może po prostu za bardzo analizuję niektóre rzeczy co się może zdarzyć, kiedy próbujesz coś przepisać pod TT albo AU Fik ale naprawdę lubię te niewielkie szczegóły.
Pearl is fine if you kill her and her friends but if you even think about touching her pets she will never stop coming for you…
The Canary fell, but was not the first
An age of deceit, a broken curse
Slain at the hand of his ally another time
The light of The Stars has dimmed, gone past its prime
The Moon has set, a new era come
As The Sun shall rise, all pain undone
And as Mars died in a final war
Putting an end to the blood and gore
The Slayer's sword fell from her hand
And she joined the chorus, the rest of her band
And as Earth stood at the Secret Keeper
Ready to meet the grim reaper
He was not yet done
He never would be
But Earth was among them now
Now, and for all eternity